Wczoraj narzekałam na pogodę i miałam typowego 'niechcieja', który na szczęście został wypłukany wraz z wieczorną ulewą (nie pamiętam, żebym wcześniej widziała taką ulewę w zimie). Dzisiaj za to cieszę się promieniami słońca, które w końcu odwiedziły Kraków. I chce mi się. Przede wszystkim piec ;)
Od rana zatem zaczytuję się nowym książkowym zakupem i zachwycam przepisami. Wydają się takie proste i przyjazne. A nowy zakup to zauważony przypadkiem, w dodatku na promocji Domowy kalendarz kulinarny. Poza tym, że ma 365 przepisów na każdy dzień, to jeszcze sporo miejsca, by na każdej stronie coś sobie zapisać, co dla mnie jest cudownym pomysłem, bo po książkach zawsze bazgram, podkreślam fajne fragmenty, dopisuję swoje przemyślenia i wtedy czuję, że książka jest naprawdę moja.
Podczas kiedy popijając owocową herbatę robię ten wpis, w piekarniku rumienią się muffinki z kruszonką, z przepisu z wyżej wymienionego kalendarza (oryginalnie bez kruszonki, ale po 1 - uwielbiam ją, po 2 - będzie świetnie pasować).
Oto i on:
1 ½ szklanki mąki pszennej
1/3 szklanki oleju
2 jajka
2 małe jabłka
1 marchewka
6 łyżek cukru pudru
2 łyżki rodzynek
1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia
½ łyżeczki sody oczyszczonej
½ łyżeczki cynamonu
sól, imbir
W misce wymieszać suche składniki. Jabłka i marchewkę obrać
i zetrzeć na tarce z małymi oczkami, odcisnąć nadmiar soku. Wymieszać z olejem
i jajkami. Dodać sypkie składniki i rodzynki, wymieszać.
Ciastem napełniać foremki/papilotki do ok. 2/3 wysokości.
Posypać kruszonką:
1/6 kostki masła
2 łyżki cukru
4 łyżki mąki
Wszystko razem wysiekać, schłodzić.
Piec muffinki ok. 20 minut w 190 stopniach.
Smaczne!(go)